TAJEMNICA NIEŚMIERTELNOŚCI

Wpis inspirowany lekturą książki Milana Kundery pt. „Nieśmiertelność”.

Czy warto przez całe życie zabiegać o tytułową nieśmiertelność? - To pytanie, które zakorzeniło się w moich myślach po przeczytaniu powieści Milana Kundery pt. "Nieśmiertelność". Czym tak naprawdę ona jest? 
➤ Czy jest WYNIKIEM ŻYCIOWEGO SUKCESU? Nie jestem o tym przekonany, w końcu sukces dla każdego wygląda inaczej. 
➤ Czy oznacza STWORZENIE WIELKIEGO DZIEŁA, które przetrwa dłużej niż my? Niekoniecznie. Bowiem czy mamy wpływ na to, jak ludzie nam współcześni odbiorą nas samych, nasze życie i nasze dzieło? Czy chcąc nie chcąc, nie przeinaczą go, nie wypaczą jego sensu i prawdy w nim zawartej? Za przykład może posłużyć postać Ernesta Hemingwaya, który pomimo tego, że tworzył poważną prozę, jest dzisiaj postrzegany jako alkoholik, bawidamek i samobójca. 
➤ A może do nieśmiertelność prowadzi POPULARNOŚĆ i SŁAWA? Mam jeszcze większe wątpliwości patrząc na to, jacy ludzie są dzisiaj popularni i jaką wartość sobą przedstawiają. 

Ernest Hemingway. Wielki pisarz czy alkoholik i bawidamek? 


To wszystko stawia dążenie do nieśmiertelności pod dużym znakiem zapytania. Dlaczego ludzie tak bardzo o nią zabiegają? Czy gra jest w ogóle warta świeczki? Przyjrzyjmy się uważniej, co na ten temat ma do powiedzenia wybitny powieściopisarz, autor „Nieznośnej lekkości bytu” - Milan Kundera:

„Nieśmiertelność, jeśli porównać ją z pięknem topoli, którą stary, zmęczony człowiek ogląda przez okno, jest żałosnym złudzeniem, słowem pustym, podmuchem wiatru, za którym uganiamy się z siatką na motyle”. 

Łatwo zauważyć, że dla Kundery nieśmiertelność jest nic nie wartym puchem marnym, zeszłorocznym śniegiem, któremu nikt nie poświęca najmniejszej uwagi. Taka postawa pisarza wobec zagadnienia nieśmiertelności wynika częściowo ze sceptycznego oglądu współczesnego świata, który „z wolna traci przejrzystość, ciemnieje, staje się nieczytelny, pędzi ku nieznanemu”. Kundera nie ma złudzeń i uważa, że człowiek przełomu XX i XXI wieku został przez ten cały modny, hałaśliwo-biurokratyczny świat - najzwyczajniej zdradzony, bowiem cały stosunek człowieka do świata uległ nieodwracalnym zmianom. 

„[…] hałas najpierw człowieka przerażał, wpędzał w chorobę, po czym z wolna go przeobraził; swoją wszechobecnością i trwałością wszczepił mu w końcu potrzebę hałasu i wraz z nią zmienił jego stosunek do przyrody, do odpoczynku, do radości, do piękna, do muzyki i nawet do słowa”. 

Kundera zauważa ponadto, że sondaż opinii publicznej jest dzisiaj głównym parlamentem, decydującym o tym, co zostanie uznane za prawdę, a co nie. Krytykuje publiczne wiadomości, dla których śmierć człowieka i towarzyszące mu tragedie są zwykłą pożywką, codzienną strawą. Nie oszczędza również współczesnego widza, który patrzy na wszystko z bezpiecznej odległości z pełną ekscytacją, czerpiąc rozrywkę jak podczas lektury powieści Agathy Christie. 

Ciekawą obserwacją czeskiego pisarza, była dla mnie również refleksja na temat obrazu siebie, który tworzy każdy z nas, a także uwagi na temat biografii, która często stanowi podstawę tworzenia obrazu siebie. Przyjrzyjmy się bliżej przemyśleniom autora: „Biografia: ciąg wydarzeń, które uważamy za istotne dla naszego życia. Ale co jest istotne, a co istotne nie jest? Ponieważ tego nie wiemy (bo myśl, żeby postawić tak proste i tak głupie pytanie, nie przychodzi nam nawet do głowy), za istotne uznajemy to, co istotne wydaje się innym, na przykład pracodawcy, który każe nam wypełnić kwestionariusz”. Następnie uwagi autora na temat obrazu siebie: „Nagle zrozumiał, że ludzie widzieli go innego, niż widział siebie sam, innego niż sądził, że go widzą. […]. Bo tak już jest i dotyczy to wszystkich: nigdy się nie dowiadujemy, dlaczego i czym drażnimy innych, co w nas wydaje im się sympatyczne, a co śmieszne; nasz własny obraz jest dla nas największą tajemnicą”. 

Kadr z serialu "Twin Peaks", reż. David Lynch


Tym samym, mimowolnie nasuwa się pytanie, czy nasz własny, wewnętrzny obraz nie jest aby matnią, krzywym zwierciadłem? I czy tym samym pragnienie pamięci, tudzież nieśmiertelności również nią nie jest? Jaki bowiem mamy wpływ na to, jak zostaniemy zapamiętani, kiedy sami o sobie wiemy tak mało? Nie myślę nawet o tym, jak zapamiętają nas ludzie obcy, pytanie jak zapamiętają nas nasi najbliżsi. Jak wiele wiedzą o nas nasi rodzice, dziadkowie, dzieci, rodzeństwo, a nawet mąż czy żona? Czy dla nich również, nasze „ja” nie sprowadza się na ogół do naszej biografii, czy to nie na jej podstawie tworzą o nas pewne wyobrażenie? Ukończone studia, dobra praca, udane małżeństwo, duży dom z pięknym ogrodem, grzeczne dzieci - czy te elementy w biografii nie wystarczą, aby ludzie widzieli w nas człowieka sukcesu, co więcej człowieka dobrego i stanowiącego przykład do naśladowania dla innych? I z kolei dlaczego życiowy wagabunda pozbawiony tych przymiotów, ale żyjący w zgodzie z samym sobą i ze światem, szukającym prawdy w sobie i w pełnym doświadczaniu życia skazany będzie na wieczne zapomnienie? Dlaczego wszystko uległo takiemu uproszczeniu i pomieszaniu? 
Chciałem przez te chaotyczne rozważania zauważyć, że nie każdemu dana jest nawet lokalna nieśmiertelność, a niektórzy są wręcz stworzeni do tego, by o nich jak najszybciej zapomnieć. Kundera uważa, że człowiek nigdy tak naprawdę nie jest swoim obrazem, ponieważ wszystkim zależy w szczególności „na podziwie, a nie na rozkoszy, na pozorze, nie na rzeczywistości”. Tym samym nie zostaniemy zapamiętani MY, jako prawdziwe, autentyczne istoty, tylko nasz OBRAZ, który stworzyliśmy zarówno w umysłach własnych, jak i innych ludzi. Pomimo tej smutnej konstatacji, autor „Nieznośnej lekkości bytu” dostrzega dwa możliwe wyjścia z tego „nieśmiertelnego” labiryntu, otóż:
  1. Po pierwsze nakłania nas, abyśmy ZREZYGNOWALI ze sławy, z walki o uznanie, które są walką próżną i smutną, a oddali się samemu życiu, rozkoszy, którą ze sobą niesie, abyśmy dostrzegli jego piękno i się w nim zakochali, abyśmy przemierzali świat niespiesznie, kierując się  DROGAMI - nieutartymi szlakami, czerpiąc radość z wędrówki i zapomnieli o SZOSACH, czyli prostych liniach wiodących od punktu A do punktu B, którymi wypełnione jest całe nasze życie: szkoła→ studia→ praca→ małżeństwo→ dzieci→ dom→ kariera→ starość→ śmierć. Parafrazując słowa Kundery, życie „nie powinno przypominać wyścigu kolarskiego, lecz ucztę, na której podaje się niezliczone ilości dań”. 
  2. Po drugie „jeśli nie chcemy przywiązywać wagi do świata, któremu zdaje się, że jest ważny, i jeśli w świecie tym nasz śmiech nie wywołuje żadnego echa, pozostaje nam jedno: WZIĄĆ ŚWIAT HURTEM I UCZYNIĆ GO PRZEDMIOTEM NASZEJ ZABAWY; UCZYNIĆ Z NIEGO ZABAWKĘ”. Co można przez to rozumieć? Myślę, że całe życie można, a nawet wypada potraktować jednocześnie z pełnym DYSTANSEM, i z pełnym ZAANGAŻOWANIEM, to znaczy bawić się w życie, czerpać z niego radość, jak podczas gry lub tańca i uświadamiać sobie towarzyszące takiemu życiu poczucie szczęśliwości.
Kadr z filmu "Wielkie piękno", reż. Paolo Sorrentino

Moje przemyślenia odnośnie pragnienia nieśmiertelności są podobne. Nie każdemu pisana jest nieśmiertelność, chociaż każdy z nas za wszelką cenę, przez całe życie troszczy się o własny obraz i nie potrafi pozostać wobec niego obojętny. Autor słusznie zauważa, że „każdego drażni, gdy opowiada mu się jego życie wedle innej interpretacji niż jego własna” - tak bardzo jesteśmy przywiązani do własnego obrazu siebie. To czyni z nas istoty prawdziwie zabawne, pragnące schować się za swoim małym, stworzonym często z przypadkowych zdarzeń - wyobrażeniem siebie. Przecież podróż bohatera trwa nieustannie, dlaczego o tym nie pamiętamy? Mamy prawo, a nawet obowiązek zmieniać się pod wpływem nowych, życiowych doświadczeń; mogą zmieniać się nasze poglądy, wartości, przekonania, wierzenia, a tym samym nasza wydawałoby się, że niezmienna - tożsamość, nasz obraz siebie. Dlaczego tak wielu z nas, stara się z taką żarliwością zaistnieć w umysłach innych ludzi? Dlaczego tak bardzo obawiamy się zapomnienia? Przemijanie jest przecież naszym podstawowym ludzkim doświadczeniem. 
Pragnę, abyśmy spojrzeli na zagadnienie nieśmiertelności nieco innym okiem. Zauważmy, że znamiona nieśmiertelności posiadają małe, spontaniczne gesty, mimowolne słowa, zapisane na zawsze obrazy pamięci, spontaniczne łzy towarzyszące wielkim wzruszeniom. Te wszystkie rzeczy, które pozornie nie znaczą nic, znaczą wszystko - są nieśmiertelne. Są jak poezja, która sprawia, że „chwila bytu staje się niezapomniana i godna nieukojonej tęsknoty”. 





Komentarze