SPOWIEDŹ CHULIGANA



***
Kocham każde życia drgnienie,
Pragnę każdym dniem się upić,
Bo przyszedłem na tę ziemię,
Aby zaraz ją porzucić.

***

I przyszedł wreszcie czas na niepokornego poetę, buntownika, bawidamka, alkoholika i obcesowego chuligana - Sergieja Jesienina. Od kiedy tylko na poważnie zainteresowałem się literaturą piękną, pamiętam, że zawsze towarzyszyły mi dzieła rosyjskich pisarzy, okazywały się bowiem najbliższe mojemu sercu. I tak drogą od Dostojewskiego, przez Bułhakowa, Gogola, Tołstoja, Lermontowa, Puszkina i Turgieniewa, gdzie pierwszy i ostatni okazali się moimi ukochanymi pisarzami, doszedłem do twórczości Sergieja Jesienina. 


***
Ja bym chciał z powrotem w tę stronę,
Gdzie z pogodnym sercem i myślą
W bezimiennej ciszy utonę
I dziecinne sny mi się przyśnią.

Ale sny o czymś innym, nowym,
Nieznajomym ziemi i trawie, 
Czego nikt nie wyrazi słowem,
Czego nazwać sam nie potrafię.

***


Nazwisko Jesienina było mi znane już w latach studenckich, gdzie mój drogi przyjaciel opowiadał mi liczne anegdoty o burzliwym życiu rosyjskiego poety. W ten sposób w mojej głowie utrwalił się obraz człowieka zadzierzystego, którego życie było ciągiem pijackich libacji, awantur i romansów, aż do jego tragicznej, samobójczej śmierci. Pamiętam jeszcze jeden wstrząsający szczegół z gawęd mojego przyjaciela, otóż wspominał on o bardzo bliskiej dla Jesienina kobiecie, która była w nim do niepamięci zakochana - niestety bez wzajemności, i nie mogąc pogodzić się ze śmiercią ukochanego, rok po śmierci poety zastrzeliła się na jego grobie.
Myślałem sobie, co to musiał być za człowiek, że skończył w tak tragiczny sposób i do takich dramatów doprowadzał innych, bliskich mu ludzi, byłem przerażony, a jednocześnie zafascynowany jego osobą. I wreszcie po wielu krętych drogach, chociaż tomik wierszy Jesienina czekał na mnie już na półce od dawna, zapoznałem się, a raczej przeżyłem życie i twórczość tej na poły mitycznej postaci. 

***
Nie potrafię już wpadać w zachwyt 
I nie pragnąłbym przepaść w głuszy,
Lecz na pewno zachowam na zawsze
Smutną tkliwość rosyjskiej duszy.

***


Tomik poezji zaczyna się od osobistego wyznania poety, w którym wyznaje, że już od najmłodszych lat był wśród rówieśników wodzirejem i największym zabijaką, który stale chodził pokiereszowany. Jego buntowniczą naturę dobrze obrazuje jeden z moich ulubionych, niezatytułowanych wierszy z 1922 r. 

***
Wszystko zmierza do własnej mety
Wyznaczoną losu koleją,
Gdyby nie to, że jestem poetą,
Byłby ze mnie kawał złodzieja.

Chuderlawy, niezbyt wysoki,
Nie schodziłem z drogi nikomu -
Często, często z podbitym okiem
Przychodziłem z bójki do domu.

Na spotkanie wylękłej mamie
Krew wycierając, mówiłem, blady:
- To nic, tylkom się potknął o kamień.
Jutro z tego nie będzie ni śladu.

Teraz, kiedy już ostygł w żyłach 
War kipiący dni moich pierwszych,
Niespokojna, zuchwała siła
Bujnie w moje przelała się wiersze.

Słów złocista chmara przywiała 
Nieskończonym snując się szlakiem, 
W każdej strofie jest dawna śmiałość 
Oberwańca i zabijaki.

Ja, jak wtedy, zaciskam zęby,
Choć inaczej już kroczyć muszę…
Jeśli dawniej mnie bili w gębę, 
Teraz we krwi mam całą duszę.

I już teraz nie mówię mamie, 
Lecz do obcej i drwiącej gromady:
- To nic! tylkom się potknął o kamień.
Jutro z tego nie będzie ni śladu.

***


Odniosłem wrażenie, że Jesienin w swojej twórczości jest poetą wewnętrznie sprzecznym, zmiennym, zarówno jeżeli idzie o treść, jak i sposób, w jaki wyraża swoje uczucia. Raz jest poetą sentymentalnym, który w liryczny sposób opiewa piękno przyrody, ukochaną rosyjską wieś i nieskalaną młodzieńczą miłość, by następnie w sposób brutalny i prowokacyjny uwznioślać pijackie chuligaństwo i miłosne podboje. Jedno wszakże jest najistotniejsze i pozostaje niezmienne, a mianowicie emocjonalna siła wyrazu jego twórczości. Poezja Jesienina jest rozbrajająco szczera, każda jego twórcza wypowiedź brzmi jak wyznanie, tudzież spowiedź, która do głębi przenika i wzrusza nasze serca. 


***
Usiądź przy mnie blisko, miła,
Spójrz mi w oczy aż do głębi,
By w twych oczach się odbiła
Zamieć co się we mnie kłębi.

Ten złocisty wdzięk jesieni, 
Twoich włosów przędza lniana
Przyszły nagle jak zbawienie 
Dla nicponia i cygana. 

Zostawiłem moje strony, 
Gdzie śpią lasy, kwitną krzaki…
Miejską sławą usidlony
Chciałem pędzić dni hulaki.

Chciałem w sercu swym zagłuszyć
Szmery sadu, wiatr nad stepem,
Gdzie przy wtórze bzykań muszych
Wyrastałem na poetę.

***


Kiedy już Jesienin opuścił rodzinną wieś, jak sam wspomina, musiał długo się mozolić, chcąc dociec, jaki jest naprawdę. Te dociekania znalazły niestety wyraz w licznych spirytusowych deliriach, które doprowadziły poetę do poczucia pustki i wyobcowania, a także nostalgii za wspomnieniami młodości. Jesienin bowiem nadal, w głębi serca czuł się prostym, wiejskim krzykaczem i piewcą piękna przyrody. 


***
Nigdy głębiej i nigdy żarliwiej
Nie wsłuchałem się w szept wszechstworzenia.
Chciałbym oto podobny tej iwie
Nurzać ręce w różowość stworzenia.

Chciałbym pyskiem księżyca łakomym
Skubać słomę ze stogu nad rzeką.
Okruch szczęścia - i ten nie sądzony:
Kochać wszystko, nie pragnąć niczego.

***


Niestety chęć powrotu na łono przyrody, do macierzystej wsi była tylko iluzoryczna, a otchłań miejska wciągnęła Jesienina na dobre. Ten wewnętrzny zgrzyt i pragnienie sławy uczyniły go człowiekiem zgorzkniałym, zbędnym, wydziedziczonym z tożsamości. Poniższe wersy do złudzenia przypominają innego „niepotrzebnego człowieka”, a mianowicie postać Pieczorina, głównego bohatera powieści Michaiła Lermontowa pt. „Bohater naszych czasów”, którą uwielbiam i bardzo polecam. 


***
To nic. Przywyknę. Jak pociecha 
Zrodziła się ta prawda prosta,
Że nic mnie w życiu już nie czeka, 
Tylko ten deszcz i żółty rozkład.

 A przecie byłem też zrodzony 
Do świeższych barw, do czystych dźwięków…
Jak mało widzę dróg schodzonych,
Jak wiele popełnionych błędów.

***


Jego autobiograficzna twórczość świadczy o konsekwentnym rozpadzie osobowości, z którym nie potrafił sobie poradzić, nieraz przeklinał siebie w roli miejskiego bawidamka, awanturnika we fraku i cylindrze. W niektórych wierszach przepowiadał swoją młodą śmierć, tak jakby oczekiwał nadchodzącego końca. I tak też się stało - Siergiej Jesienin powiesił się 28 grudnia 1925 roku w hotelu Angleterre w Petersburgu. Dzień wcześniej ofiarował przyjacielowi ostatni wiersz napisany krwią…


***
Żegnaj przyjacielu, do widzenia,
Drogi mój, od krwi serdecznej bliższy. 
Ta rozłąka w ciemnych przeznaczeniach
Obietnicą połączenia błyszczy. 

Żegnaj bez uścisku dłoni i bez słowa.
Nie martw się, cień smutku z czoła przegoń. 
W życiu ludzkim - śmierć to rzecz nienowa.
A i życie samo - nic nowego.

***



Komentarze