"Upadek" Alberta Camusa to powieść oparta na
dialogu, a na dobrą sprawę monologu, który narrator Jean-Baptiste Clemence
prowadzi z nieznajomym. W rolę rozmówcy Clemence'a łatwo wciela się czytelnik,
stając się tym samym powiernikiem tajemnic głównego bohatera i jego nieświadomym spowiednikiem. Powieść
przypomina bowiem rachunek sumienia, który Jean-Baptiste podejmuje nad swoim
bogatym w doświadczenia życiem. Jest to swoiste wyznanie, pełne refleksji nad
absurdalnością ludzkiego życia, pełnego egoizmu, grzechu i fałszu. Osamotnienie
człowieka w otaczającym go świecie, temat bardzo często spotykany w twórczości
francuskiego egzystencjalisty znajduje również miejsce w jego ostatnim dziele.
Jean-Baptiste
wiodący niegdyś życie człowieka godnego szacunku, sprawiedliwego i
szlachetnego, piastujący urząd adwokata, zdawać by się mogło - nie zna życiowych
trosk. Jednak jedno, pozornie nie mające żadnego znaczenia zdarzenie, zmienia
całkowicie sposób jego myślenia. Cała miłość bohatera do świata i ludzi, a
zwłaszcza do samego siebie mija bezpowrotnie. Narrator odkrywa swoje prawdziwe
"Ja", pełne hipokryzji i rozpusty, zaczyna wątpić w miłość, cnotę i
przyjaźń, dostrzega wreszcie własne osamotnienie.
"Jest to tak bardzo prawdziwe, że rzadko zwierzamy się
ludziom lepszym od nas. Unikamy raczej ich towarzystwa. Na odwrót, częściej
spowiadamy się przed tymi, którzy są do nas podobni i mają te same wady. Nie
pragniemy się poprawić ani stać się lepszymi: wpierw musiałyby zostać osądzone
nasze słabości. Chcemy tylko, żeby nas zachęcano do kroczenia naszą drogą.
Słowem, chcemy jednocześnie nie być winni i nie czynić wysiłku, żeby się
oczyścić. Nie mamy ani dość cynizmu, ani dość cnoty. Ani energii zła, ani dobra."
Wtedy to właśnie następuje jego
niezwykła duchowa przemiana, za przykładem Dantego zstępuje w coraz niższe
otchłanie miejskiego piekła. Mroczny, ciemny bar "Mexico City",
położony w amsterdamskiej dzielnicy czerwonych latarni, jest jego ostatnim
kręgiem, w którym Jean-Baptiste spędza każdy wieczór, snując szczerą opowieść o
swoim życiu, która staje się jednocześnie jego spowiedzią i pokutą.
"Mówi pan o sądzie ostatecznym. Niech mi pan pozwoli
roześmiać się z szacunkiem. Czekam nań śmiało: poznałem to, co jest najgorsze,
sąd ludzi."
Pomimo ironicznej
formy "Upadek" to powieść pesymistyczna, nasycona rezygnacją, negacją
powszechnych wartości i absurdem istnienia.
Komentarze