LAS ODDYCHA RAZEM ZE MNĄ!

Kultywując sztukę chodzenia spotkałem w lesie samotnego wędrowca, który jak się okazało bardzo się w tymże lesie zasiedział. Wyraźnie stęskniony towarzysza rozmów, opowiadał, że zbudował własnoręcznie drewniany dom i zamieszkał w lesie nad stawem Walden. Tłumaczył, że dzięki temu zyskał prostotę i dobro Natury, rozpędził chmury wiszące nad jego myślami i wchłonął w pory odrobinę życia. "Zmieniłem zarówno miejsce, jak i czas, żyłem bliżej tych sfer wszechświata i epok historii, które najbardziej mnie pociągały" - mówił. 


Ciekawsze od jego wyglądu (wyglądał jak starożytny Grek), były jego słowa, twierdził otóż, że aby utrzymać się przy życiu, potrzebujemy raczej mniej niż więcej, aby zaś chronić życie, potrzebujemy odwagi i uczciwości. Uważał, że większość ludzi, których do śmierci nęka opłata czynszu za coraz większe i bardziej luksusowe skrzynie, nie wie co to wolność i cieszenie się dniem dzisiejszym. Pytał, dlaczego mamy żyć w takim pośpiechu i marnować życie? Był pewny, że w ten sposób umrzemy z głodu zanim zaczniemy go odczuwać. Pragnął tym samym, aby na świecie było jak najwięcej ludzi o własnych dążeniach, chciał żeby każdy człowiek z wielkim staraniem wybierał własną drogę i szedł naprzód właśnie nią zamiast drogą ojca, matki czy sąsiada. 
Mówił o sobie, że jest transcendentalistą, był przekonany o wyższości ducha nad materią, wierzył w absolutne Dobro, Prawdę i Piękno; intuicję i instynkt, jako główne środki poznania przedkładał nad rozum i doświadczenie. Żegnając się, wzywał do krytycyzmu, zachowania indywidualności i polegania na samym sobie, atoli zaznaczał jednocześnie jak ważna jest obrona ideałów społecznych i zasada egalitaryzmu. Jak widać leśna głusza nie stępiła w nim poczucia odpowiedzialności społecznej, a jego wybuch entuzjazmu, fali uczuć i oddech umysłu, którego byłem świadkiem tylko to potwierdził...

Komentarze