CZYNY NASZE TO BOGI NASZE NAJLEPSZE

„POLEGAJ NA SOBIE, NIE NAŚLADUJ NIGDY”. 
Bardzo lubię literackie podróże, lubię odnajdywać powiązania pomiędzy poszczególnymi autorami i teoriami, które głosili, lubię wreszcie dowiadywać się kto kogo inspirował i w otoczeniu jakich innych wielkich ludzi przebywał. Stąd nic dziwnego, że po lekturze „Waldenu” H.D. Thoreau czułem nieodpartą potrzebę sięgnięcia do dzieł jego mentora i przyjaciela jednocześnie, czyli Ralpha Waldo Emersona. 


Oto krótki opis Emersona, napisany przez Halinę Cieplińską we wstępie do „Waldenu”: „Myśliciel ów był przez ponad trzydzieści lat autorytetem moralnym Ameryki i jej surowym krytykiem. Wyzbył się jankeskiej małostkowości, wyzbył się purytańskiej nietolerancji i oziębłości. Jako twórca idealistycznego kodeksu etyki, poeta i eseista stał się nie tylko wieszczem ideału, demokracji i indywidualizmu, lecz także krytykiem wulgarnego materializmu Ameryki, demaskującym narodową fanfaronadę, obłudę i zakłamanie, przeciwnikiem władzy państwowej opartej na przemocy. (…). Dla zgromadzonych wokół Emersona w Concord transcendentalistów jego myśl była zaczynem, wielką inspiracją. Mogli też liczyć na pomoc, zachętę i poparcie. Był człowiekiem jakbym stworzonym do inspirowania i pokrzepiania innych, którym udzielały się jego odwaga i energia. (…). Emerson jako człowiek i filozof sam stał się jak gdyby ową stworzoną przez siebie „przejrzystą gałką oczną”, w której skupiały się najbardziej wartościowe nurty dziedzictwa przeszłych wieków. (…) stał się nie tylko „instytucją” jako filozof, moralista i poeta, lecz także symbolem liberalnych, demokratycznych postaw amerykańskiego społeczeństwa”. 

Po takim opisie naprawdę nietrudno było się zainspirować… Atoli lektura Emersona była w moim odczuciu taką trochę skondensowaną wersją wspomnianego „Waldenu”, lekturą co prawda bardzo przyjemną i pouczającą, ale niestety pozbawioną w większości warstwy emocjonalnej i tym samym nie tak bardzo inspirującą jak „Życie w lesie” Thoreau, po której dosłownie chciało się spakować wszystko w plecak i wyruszyć w podróż w nieznane, mając po swojej stronie jedynie instynkt i intuicję, a za przewodnika słońce. Czytając Emersona ma się wrażenie jakby czytało się poniekąd współczesną książkę z kategorii rozwoju osobistego, być może Emerson ze swoim esejem „Poleganie na sobie” mógłby nawet uchodzić za pierwszego coacha w branży. Czy nie brzmi to dla Was znajomo?

„Ufaj samemu sobie, każde serce drga w takt tej żelaznej struny. Przyjmij miejsce, które boska opatrzność znalazła dla ciebie, zaakceptuj społeczeństwo twoich współczesnych i układ zdarzeń”. 
„(…) człowiek ociąga się albo rozpamiętuje; nie żyje w teraźniejszości, lecz z odwróconą głową opłakuje przeszłość, czy też nie bacząc na otaczające go bogactwa, wspina się na palce, żeby dojrzeć przyszłość. Nie może być szczęśliwy i silny, póki on także nie będzie żył z przyrodą w teraźniejszości, ponad czasem”. 
„Czyny nasze to bogi nasze najlepsze”. 
„Nic poza tobą nie przyniesie ci ukojenia. Nic poza triumfem zasad nie może przynieść ci spokoju”. 
"Przyczyną braku jedności świata, jego rozbicia i bezładu jest brak jedności człowieka z samym sobą". 

Oczywiście nie jest to zarzut, a unaocznienie faktu, że myśl filozoficzna Emersona w dalszym ciągu jest aktualna i z powodzeniem może posłużyć ludziom za drogowskaz we współczesnym świecie opanowanym przez poczucie bezsensu, nihilizm i dekadencję.

Komentarze

Alexander pisze…
Podążanie za większością jest prawdziwą słabością!